Prace społeczne i wyroki więzienia do sześciu tygodni za zamieszki w Malieveld. „Rzucać kamieniami? Nie odważyłbym się; to nie moja natura”.
%2Fs3%2Fstatic.nrc.nl%2Fwp-content%2Fuploads%2F2025%2F09%2F23220145%2Fdata137829260-db5ace.jpg&w=1920&q=100)
Nie zamierzał dać się złapać w sam środek chaosu. 61-letni Maurice Z. z Hagi stoi przed sądem. Trzyma głowę spuszczoną. Jego koszula jest podarta, a spodnie dresowe umazane farbą. Pociera tatuaże na ramionach. Powiedział, że chce zademonstrować przeciwko polityce azylowej i niedoborowi mieszkań. Z ciekawości dołączył do dużej grupy jadąc w kierunku autostrady A12. Tam wjechał w niego radiowóz policyjny. „Z wściekłości uderzyłem w radiowóz”.
Ale prokurator widzi to inaczej. Nie skończyło się na uderzeniu w radiowóz. Funkcjonariusze widzieli, jak rzucił kamieniem. Mężczyzna: „Nigdy! Nie odważyłbym się. To nie ja”.
Czternastu podejrzanych w związku z zamieszkami, do których doszło w zeszłą sobotę na Malieveld i w centrum Hagi, stanęło we wtorek przed sądem. Sprawy rozpatrywał sędzia policyjny w trybie superszybkim. Sędzia wymierzył zróżnicowane kary, od 60 i 80 godzin prac społecznych po kary więzienia do sześciu tygodni, z których kilka zostało w pełni zawieszonych. Jeden mężczyzna został uniewinniony, a drugi zaprzeczył swojemu udziałowi – został później aresztowany, a śledztwo jest w toku. Ponadto kilku skazanych przestępców musi wpłacić pieniądze na Fundusz Rekompensat dla Ofiar Przestępstw z Przemocą.
Poważne akty przemocyTo, co zaczęło się w zeszłą sobotę jako demonstracja na rzecz zaostrzenia polityki azylowej, przerodziło się w poważne akty przemocy. Grupy demonstrantów rzuciły się na policję: funkcjonariuszy obrzucono kamieniami i fajerwerkami, a radiowóz stanął w płomieniach. Biuro partii D66 również zostało uszkodzone.
Policja aresztowała łącznie 37 osób, głównie za przemoc publiczną i wandalizm. Czterech funkcjonariuszy i siedmiu dziennikarzy zostało rannych. Dziesięciu podejrzanych zostało zwolnionych w niedzielę.
W sądzie prokurator podkreśliła intensywność popołudnia. „Społeczeństwo jest wstrząśnięte zamieszkami” – powiedziała. „Użyto koni, gazu łzawiącego i armatek wodnych. Funkcjonariusze obawiali się o swoje bezpieczeństwo i obawiali się, że będą musieli użyć broni palnej. Nigdy wcześniej nie doświadczyli takiej przemocy”.
Wielu mówi, że tego żałuje61-latek słucha spokojnie. Wyjaśnia, że jego dwaj synowie nadal mieszkają w domu, bo nie ma mieszkań. „Chciałem, żeby mój głos został usłyszany z powodu braku mieszkań”. Mieszkaniec Hagi podkreśla, że nie jest rasistą ani faszystą. „Moja synowa jest osobą czarnoskórą. Poza tym jestem towarzyski i empatyczny”. Wyrok to: dwa tygodnie więzienia w zawieszeniu z dwuletnim okresem próby oraz osiemdziesiąt godzin prac społecznych. Dodatkowo mężczyzna musi wpłacić tysiąc euro na Fundusz Rekompensat dla Ofiar Przestępstw z Przemocą. Sędzia surowo go upomniał: „Koniec z takimi żartami. Jest ogromna różnica między demonstracją a kompletnym bałaganem”. Mężczyzna: „Jestem wdzięczny. Nigdy więcej tego nie zrobię. Nauczyłem się na błędach”.
Pozostali podejrzani mają podobne historie. Wyrażają skruchę, twierdzą, że nie mają nic przeciwko obcokrajowcom i zwracają uwagę na swoje obawy związane z niedoborem mieszkań. Jeden z nich nadal mieszka z rodzicami; inni mają dzieci, które nie widzą szans na posiadanie własnego domu.
Strach przed utratą pracyWiększość twierdzi, że nigdy wcześniej nie była na demonstracji i unika przemocy na stadionach. Niektórzy mają dobrą pracę, inni zmagają się z problemami psychicznymi. Boją się konsekwencji tego procesu: „Wkrótce stracę pracę” – mówi jeden z nich. „Moja dziewczyna wkrótce mnie zostawi” – mówi inny. Na sali sądowej widać łzy, ale podejrzani przyznają się do popełnienia jakiegoś czynu, „ale niczego poważnego”. Niektórzy mają czystą kartotekę, inni byli już wcześniej karani za drobne przestępstwa. „Wyglądają raczej na zwolenników niż na członków radykalnej grupy” – wyjaśnia policjant na korytarzu.
Po południu 45-letni Laurens K. z Zeewolde składa zeznania. Szybko zaczyna szlochać. „To najgorsze dni w moim życiu. To był ogromny szok, trafić do więzienia” – mówi. Mężczyzna jest dyrektorem finansowym, ma „słodką dziewczynę” i dzieci. „Stracę wszystko”. Chce być dobrym przykładem dla dzieci. Mimo to, w kominiarce, kopnął radiowóz i uderzył w lustro. Sędzia rozumie jego wyrzuty sumienia. Ale: „Zwróciłeś się przeciwko policji. Nie byli tam, żeby walczyć; funkcjonariusze byli tam, żeby chronić wszystkich. A teraz się bali”. Laurens K. otrzyma również wyrok w zawieszeniu, prace społeczne i wpłatę na fundusz.
Dwóch nieletnich, w wieku 17 i 16 lat, zostało skazanych odpowiednio na 50 godzin prac społecznych i 10 dni aresztu dla nieletnich w zawieszeniu oraz 20-godzinny wyrok edukacyjny. Sprawa trzeciego nieletniego prawdopodobnie zostanie rozpatrzona w późniejszym terminie.
Przeczytaj także
Rząd nie uznaje zamieszek w Malieveld za przemoc polityczną:format(webp)/s3/static.nrc.nl/images/gn4/stripped/data137819642-2cb596.jpg)
NOWOŚĆ: Podaruj ten artykuł w prezencie. Jako subskrybent NRC możesz co miesiąc podarować 10 artykułów osobie, która nie ma subskrypcji NRC. Odbiorca może przeczytać artykuł od razu, bez konieczności płacenia.
nrc.nl